Archiwum 23 lipca 2008


lip 23 2008 Fragment recki Matrix
Komentarze: 0

Czym jest Matrix? Andy i Larry Wachowscy, będący zarazem autorami scenariusza, jak i reżyserami, pokusili się o stwierdzenie, że jest on wszystkim, co nas otacza. Widzimy go w każdej sytuacji: gdy oglądamy telewizję, wyglądamy za okno, czy płacimy podatki. Czy w takim razie dali nam swoją wizję Boga? Stworzyli świat tak przekonywujący i niesamowity, a zarazem tak podobny do tego, który znamy, że nie jedna osoba zadała już sobie pytanie: "A jeśli mają rację? Jeśli mój świat jest tylko iluzją i nie mam na to żadnego wpływu?" Wachowscy na każdym kroku, w każdej scenie próbują udowodnić swoją tezę, że wszyscy żyjemy w słodkiej nieświadomości, wytaczając coraz to bardziej finezyjne argumenty. Cały ten proces przebiega jednak stopniowo, dozując napięcie, dzięki czemu film nie pozwala oderwać wzroku od ekranu przez cały czas trwania. Zaczyna się skromnie - poznajemy Thomasa Andersona (rola przypadła w udziale Keanu Reeves'owi) - człowieka względnie normalnego, który po godzinach pracy jest domorosłym hakerem. Jest jednak coś, co odróżnia go od innych - Neo (jak zwykł siebie nazywać) czuje, że ze światem, który go otacza, coś jest nie tak. Szybko dostaje szansę, by poznać odpowiedzi na nurtujące go pytania. Dzięki pozornemu zbiegowi okoliczności trafia na spotkanie do Morfeusza (Laurence Fishburne), osoby, która odłącza go od systemu i pokazuje świat takim, jakim jest naprawdę.
(email marketing, portal informacyjny)
Odłączenie należy tu traktować bardzo dosłownie, gdyż tym w rzeczywistości jest. W świecie "Matrixa", każdy człowiek jest podłączony do wielkiej sieci stworzonej z maszyn i komputerów, które generują w naszych głowa "prawdziwy" świat, chcą w zamian tylko jednego - naszej energii. Nikt nie wie, czemu ludzie stworzyli ten cyfrowy moloch. Nikt też nie wie, jak to się stało, że maszyny przejęły władzę. Liczy się tylko to, że faktycznie do tego doszło, a ludzie zostali zepchnięci na margines. Pozostała ich jedynie mała grupka, będąca niczym w porównaniu do sześciu miliardów ludzi, zamieszkujących Ziemię w roku 2000. To właśnie oni postanowili walczyć z maszynami i wyzwolić ludzi spod ich jarzma, a sam Keanu trafił do lokalnych bojówek, zwanych rebeliantami. Ich zadaniem jest włamywanie się do Matrixa i wykradanie danych oraz uwalnianie kolejnych "umysłów". Szybko się jednak okazuje, że według niektórych, Neo ma odegrać znacznie ważniejszą rolę w dziejach ludzkości - zgodnie ze starą przepowiednią jest wybrańcem, który jest w stanie kreować Matrixa wedle własnej woli.

(źródło: http://www.filmbox.pl/filmy_recenzje,10,12.html)

lip 23 2008 Fragment recki Zielona Mila
Komentarze: 0

Siła "Zielonej Mili" nie tkwi w samej fabule, lecz... w ludziach, których mamy okazję poznać podczas projekcji. I nie chodzi mi tu o osobę siedzącą tuż obok na seansie. Nie, chodzi mi o bohaterów, gdyż każdy z nich ma do opowiedzenia jakąś historię. Oni pokazują na ekranie, czym jest dla nich miłość, przyjaźń oraz poświęcenie i nie boją się swoich uczuć. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z filmem tak mądrym i ciepłym, a z kolei nie będącym nudnym wykładem z filozofii antycznej. Trzy godziny, jakie spędzamy na oglądaniu, pozwalają przywiązać się do poznanych postaci i odczuć smutek związany z ich odejściem.
(mailing ręceprecz odTybetu)
Nie mam zamiaru rozpisywać się o sprawach technicznych, takich jak dźwięk, czy strona wizualna, gdyż one nie mają tak naprawdę znaczenia w tym przypadku. Frank Darabonta nie ujął mnie za serce dynamicznym pościgiem na autostradzie, tylko pasją z jaką podszedł do swojej pracy. Do pospołu ze Stephenem Kingiem pokazał nam, że cuda się zdarzają, choć może nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. W końcu każdy w swoim życiu ma do przebycia tytułową "zieloną milę" - dla niektórych jest to dystans od celi do miejsca egzekucji - dla innych jest to wędrówka, trwająca całe życie. Jak ona będzie wyglądała, zleży tylko od nas - może będziemy mieli tyle szczęścia, by przebyć ją tak, jak John Coffey...
(źródło: http://www.filmbox.pl/filmy_recenzje,67,13.html)